Za rogiem czają się egzaminy gimnazjalne. Ja natomiast dopiero teraz uświadomiłam sobie jak mało mam czasu na porządne przygotowanie i ewentualną poprawę próbnych wyników. Nie rozumiem sensu pisania podobnych testów na zakończenie szóstej klasy czy trzeciej gimnazjum skoro i tak każdy choćby stawiał opór to do 18-nastki musi kontynuować naukę, dopiero po osiągnięciu pełnoletności - hulaj dusza, koniom lżej. Po co 13 latkom sprawdzian zwieńczający naukę w szkole podstawowej? Dlaczego rodzice posyłają swoje dzieci, które ledwo wyszły z pieluch na rozmaite kursy językowe, obozy harcerskie, prywatne lekcje śpiewu? Dlatego, że świat bez chwili wytchnienia pędzi naprzód, wymagania rynku pracy stale rosną, krępujące jest mówienie w towarzystwie, że nasze dziecko nie ma osiągnięć na szczeblach ogólnopolskich z jakiejś dziedziny, a uśmiech nieschodzący z twarzy i pomoc mamie się nie liczą.
W II klasie gimnazjum zapisałam się na 5 kółek przedmiotowych, warsztaty plastyczne i rozpoczęłam treningi wschodniej sztuki walki - judo. Jak myślicie ile z wymienionych chętnie robię do teraz? Ani jednego! Dlaczego? Bo wstydziłam się siebie nie mającej się czym pochwalić, poza tym trochę głupio się czułam spędzając czas z ludźmi, którzy robią coś z czystej pasji, nie dla medali bądź zaskoczonych min znajomych, ale dla siebie. Moim marzeniem nie jest średnia 6,0 ocen ani tytuł laureata z olimpiady, a nawet czarny pas z judo. To fajnie brzmi. Super byłoby zawiesić na ścianie dyplom z zawodów sportowych. Sama przyznaję, że gdybym usłyszała od chłopaka, że trenuję ileś lat jakiś sport to rozdziawiłam buzię z podziwu. Bo realizowanie się jest niesamowicie ważne, spełnianie marzeń jest dla ludzi silnych i wytrwałych, ale tylko pod warunkiem, że to, co robimy wynika z motywacji wewnętrznej, a nie presji otoczenia czy tak jak w moim przypadku własnej chorej ambicji.
Rysuję. Rysowałam już jako mała dziewczynka, która jeszcze do końca nie wiedziała jak się wysłowić i włożyć skarpetę na stopę. Choć moi rodzice artystami nie są i nie posyłali mnie na lekcje rysunku i w sumie jestem im za to poniekąd wdzięczna. Jestem już dużą 16-letnią dziewczyną, która może sama pójść na zajęcia plastyczne i wzięłam w nich udział po 4 spotkaniach zrezygnowałam. I nie dlatego, że mi się znudziło, ale nie lubię kiedy ktoś mi narzuca jak ja mam coś robić, szczególnie w kwestii rysowania, bo to akurat nie jest matematyka, którą ktoś musi Ci wytłumaczyć byś zrozumiał, a rysunek. Rozczarowałam się zajęciami, ale doświadczyłam ich, bo sądziłam, że pewnie nie jest o mnie głośno, ponieważ nie jestem absolwentką szkoły plastycznej. Nieprawda!
W 6 klasie podstawówki wygrałam swój pierwszy konkurs plastyczny. Uczucie jakie mi towarzyszyło mi odbieraniu nagrody było nie do opisania. W II klasie gimnazjum dostałam nagrodę główną za ogólnopolski konkurs plastyczny. Popłakałam się kiedy się dowiedziałam. Niedawno otrzymałam wyróżnienie z ogólnopolskiego konkursu. I choć nigdy nie powiedziałam na głos, że "jestem z siebie dumna" to ktoś niewidzialny w geście uznania ściska mnie za serce, żołądek, gardło i szepcze do ucha "brawo!"
Nie napisałam tego by Cię zdołować, ale po to byś dostrzegł, co tak naprawdę Cię uszczęśliwia i co robisz bez czyjegoś nakazu czy presji. Jeśli jest to siedzenie przed komputerem to może zastanów się nad założeniem konta na interesującym portalu (YT, edarling), a jak już Ci się maksymalnie nudzi to polecam bloga. ;)